Witajcie Kochani…
Dzisiaj odrobina motywacji do twórczego działania. Powiem szczerze, że wieki temu kupiłam sobie coś w stacjonarnym sklepie odzieżowym. Z racji braku czasu nawet nie mam sił i ochoty na wędrówki po takich sklepach. Dużo więcej ciekawych ubrań znajduje on-line i takie zakupy są na ten moment bardzo wygodne. Przychodzi jednak chwila kiedy nic. a nic mi się nie podoba. Chce wydać trochę grosza i nie mam kompletnie na co. Takie chwile uwielbiam. Dlaczego? Ponieważ właśnie wtedy odwiedzam krainę moich marzeń. Co to takiego? Sklep z materiałami, tkaninami, tasiemkami, koronkami itd. W takim miejscu puszczam wodzę fantazji, wybieram, przebieram, planuje, główkuje… i po prostu kupuje. Skrawek materiału daje mi tyle radości, co kupno nowej pary butów. Nigdy nie uczyłam się szycia, trochę podglądałam mamę, trochę podpytałam tatę. Siadałam przed maszyną i zszywałam, kombinowałam i coś z tego wychodziło. Dziś nadal nie znam poprawnych technik szycia. Wykroje robię na tzw. „oko”. Kiedyś bardzo chciałabym się nauczyć projektowania ubrań i ich profesjonalnego szycia. Ważne jest jednak to, że zaprzyjaźniłam się z maszyną (w końcu to prezent od chłopaka – uwielbiam praktyczne prezenty:) ).
Dziś chciałabym wam pokazać jedną z kilku rzeczy, które uszyłam w przeciągu ostatniego tygodnia. Koszulka w flamingi, gdy zobaczyłam ten materiał na półce szybko go chwyciłam i wiedziałam, że bez niego nie wyjdę hehe 🙂 Chyba właśnie w tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że flamingi to moje ulubione ptaki. Prosta koszulka z zakładkami na rękawkach kosztowała mnie jedyne 6,50zł! Jak widać opłaca się szyć. Mam nadzieje, że podoba wam się moja koszulka 🙂
Do koszulki dobrałam klasyczną, czarną ramoneskę, bardzo wygodne
sandałki na obcasie, pikowaną torebeczkę z uszami, mix bransoletek, na nos nowiuśkie okularki (
TUTAJ) i mój nowy nabytek – czarny kapelusz (
TUTAJ).
Optymista to ktoś, kto wie, że stawianie kroku do tyłu zaraz po tym jak zrobiło się krok do przodu, to nie katastrofa tylko cza-cza – Robert Brault
Continue reading…